14 czerwca 2012

Zakupy part 2


Miałam już nic więcej nie kupować i wyszło jak zwykle, że kupiłam, i chyba jeszcze kupię. Ale jak tu się oprzeć skoro w Bonarce dorwałam jeszcze Marni!? Kupiłam najdelikatniejszy na świecie sweter z wełny merynosów i piękną spódnicę w kropki. Oprócz przemawiającej za zakupem ceny (po 40zł za każdą rzecz!!!!) dodatkowym argumentem był fakt, że dla mnie, jako dla niebieskookiej brunetki kolory obu rzeczy są idealne. Nasycony kobalt i mocna zieleń to jedne z moich ulubionych kolorów jeśli chodzi o ubrania. Oczywiście jestem też zakochana w pastelach i neonach, ale te rzeczy mają w sobie coś uniwersalnego, ponadczasowego. A przede wszystkim nie H&M'ową jakość.



 Nie oszalałam jeszcze do końca więc pozostałe dwie rzeczy czekają na mnie w szafie rezerwacji i nadal się namyślam. Gwoli wyjaśnienia - nie zastanawiam się, czy mi się podobają, czy nie, bo doskonale wiem, że podobają mi się szalenie. Zastanawiam się, czy zdroworozsądkowe będzie wydanie kolejnych 80zł na ubrania w tym miesiącu. Zatem spójrzcie co jeszcze na mnie czeka i pomóżcie!


 
 A ja już zacieram ręce myśląc o listopadzie. Oby Maison Martin Margiela nie przypadł polkom do gustu równie bardzo co Marni. Będzie więcej dla mnie! Annę Dello Russo odstąpię bez bicia - zbyt odpustowo jak dla mnie. ;)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz