26 maja 2012

1.

Witam wszystkie, póki co nieliczne czytające tego bloga osoby. Mam nadzieję, że wkrótce słabe statystyki stopniowo zaczną podskakiwać. Moje zeszłoroczne plany, co do przeprowadzenia się do Krakowa weszły w życie. Mieszkam w spokojnym miejscu razem z ukochanym mężczyzną i kotem mikrusem, mimo, że wciąż dręczy mnie ten tragiczny zgiełk dużego miasta (zdecydowanie wolę moją małą, sympatyczną mieścinkę). Doskonale idzie mi na moich wymarzonych studiach fotograficznych, ale nadal mało mi kontaktu z ukochaną modą, z którą także pragnę związać swoją przyszłość zawodową (fotografia mody - a jakże!). Chciałoby się rzec: miód, malina ! Jest wspaniale, ok, ale bajki niestety wciąż nie ma, bo jest koszmarny nałóg, choroba i w ogóle klęska. Dobry Boże, dlaczego stworzyłeś buty i dlaczego ja muszę je wszystkie mieć!? Tak, tak - byłam, jestem i chyba zawsze będę chora na buty. Chociaż nie wiem jak bym się starała, wystarczy że raz wejdę do sklepu i z niektórych półek słyszę żałosne "mamo..!". Wtedy wiem, że muszę maleństwa przygarnąć. Całe szczęście, że ukochany toleruje moją przypadłość, bo ja się leczyć nie zamierzam!

Wracając do mojego nowego, skromnego zakątka w sieci: będzie na pewno dużo mody, dużo zdjęć, pewnie i przepisy (bo kto nie lubi dobrze zjeść?) i sądząc po ilości siedzących w mojej głowie pomysłów, które wciąż czekają na realizację, zapewne też jakieś sympatyczne DIY. Brzmi znajomo? Owszem, ale nie wylałam tego jeszcze z siebie, a posiadam takową potrzebę, zatem wybaczie powielanie schematów.

Cieszę się, że (mam nadzieję!) będę miała okazję się z Wami skontaktować, bo już wiem, że jesteście cudowne! Trzymam kciuki za nas wszystkie i zapraszam do podglądania moich tutejszych poczynań.


Pozdrawiam
Kasia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz